Sytuacja w kraju doprowadziła do radykalizacji nastrojów społecznych. Granica, która została wytyczona przez gabinet Tuska, obecnie jest bardzo cienka. Stoimy na krawędzi wojny domowej. Już nie scenariusz grecki, ale argentyński i nawet węgierski jest rozpatrywany przez polski rząd (patrz dzisiejszy onet.pl).
Niedawno powołana do życia komisja konstytucyjna to próba manipulacji przy Konstytucji RP - w przypadku realnego bankructwa Polski, komisja zajmie się kwestią progów ostrożnościowych zapisanych w konstytucji. Rozpoczyna się reforma KRUS. Jak dotąd spokojni rolnicy przyłączą się do narodowego protestu. Razem z górnikami, nauczycielami, stoczniowcami, leśnikami wyjdą na ulicę. Do protestu przyłączy się wielu innych, oszukiwanych polaków. Po katastrofie smoleńskiej, Polacy zobaczyli nieudolność i poddaństwo rządu wobec Moskwy.
Czara goryczy powoli się przelewa. Polak jest silny i odporny na gorsze traktowanie. Ale Polak również jest dumny i potrafi w odpowiednim momencie podnieść rękę na swojego kata. Ta chwila zbliża się nieubłaganie. Zbliża się czas rozliczenia za 20 lat oszukiwania narodu polskiego. Za chwilę każdy będzie musiał opowiedzieć się, po której stronie stoi. Nie będzie odcieni szarości, będzie tylko czarne bądź białe.
Powiedz mi drogi czytelniku jak to jest? W latach 70-tych kiedy rząd podnosił ceny o kilkanaście groszy, doszło do masowych protestów, lud wyszedł na ulicę. Teraz, kiedy ceny rosną w oszałamiającym tempie, a ponad połowa Polaków zarabia najniższą krajową, nikt na ulicę nie wychodzi? No, może poza kilkoma wyjątkami. To cisza przed burzą. Już niebawem kraj pogrąży się w wojnie domowej. I obym się mylił.
A na zakończenie piosenka. Napisana po pożarze szpitala psychiatrycznego. Ale...